W 139 dni z powrotem na murawę – Maciej Makuszewski

139 dni. Dokładnie tyle trwała przerwa Macieja Makuszewskiego od poważnej piłki. Pomimo przedmeczowych zapowiedzi, w sobotnie popołudnie nie pojawił się we Wronkach, gdzie swój mecz rozgrywały rezerwy Kolejorza. Przeszło to jednak echem, a wielkie „bum” nastąpiło dopiero wieczorem, gdy klub oficjalnie ogłosił osiemnastkę meczową.

Tak szybki powrót wydawał się wręcz niemożliwy, a jednak! Przewidywane sześć miesięcy przerwy zamieniło się w nieco ponad cztery. Rekonwalescencja Macieja przebiegała bardzo sprawnie. W marcu po konsultacji we Włoszech u profesora Paolo Marianiego dostał zielone światło na powrót do walki o mistrzostwo polski oraz wyjazd na mundial.

Zasłona dymna

Już w środę w wywiadzie opublikowanym na oficjalnej stronie klubu Nenad Bjelica przyznał, że fizjoterapeuci nie widzą żadnych przeciwwskazań, aby Makuszewski nie zagrał. Potrzebował jednak minut, a zapewnić mu je miał występ w sobotnim spotkaniu rezerw przeciwko Elanie Toruń. Jeśli po nim czułby się dobrze, mógłby być praktycznie pewien powołania do osiemnastki, która uda się za tydzień do Płocka. Takie same zapewnienia mogliśmy usłyszeć na piątkowej konferencji prasowej.

Niedziela niespodzianek

Ostatecznie Makuszewski we Wronkach się nie pojawił. Zrobił to natomiast w Poznaniu przy ulicy Bułgarskiej 17 o godzinie 19:00, mówiąc żartobliwie, że nie mógł pomóc rezerwom, bo musiał zjawić się tutaj.

Impuls

W przerwie powoli truchtał po murawie. Jego wyjście w drugiej odsłonie spotkania wydawało się raczej mało prawdopodobne, zważywszy na trudną sytuację, w której znalazł się Kolejorz. A jednak, w 73. minucie, gdy sytuacja dla poznaniaków skomplikowała się jeszcze bardziej, trener Bjelica postanowił dać mu szansę. Pomocnik reprezentacji Polski niemalże od razu dał o sobie znać. Właśnie po jego dośrodkowaniu z lewej strony boiska padła pierwsza bramka dla Lecha. Kolejny kontakt z piłką i dobre podanie. „Maki” motywował kolegów z zespołu i pokazywał się do gry. Na nic się to zdało. Jego powrót okazał się największy powodem do radości dla sympatyków Kolejorza, którzy musieli przełknąć gorzki smak porażki.

– Wchodziłem na boisko przy ciężkim wyniku, ale starałem się dźwignąć drużynę, wlać trochę wiary w kolegów i gdzieś tam szarpnąć. Udało się strzelić kontaktową bramkę. Szkoda, że druga przyszła tak późno. Niestety przegraliśmy mecz, ale się nie poddajemy. Mamy kolejne ważne spotkania przed sobą i trzeba się do nich przygotować. Mamy na to tydzień czasu – komentował na świeżo Makuszewski w mix-zonie.

Trener Bjelica zważywszy na sytuację, w której znalazła się jego drużyna, wiedział że niczego już nie ryzykuje. Makuszewski po wejściu na boisko dał drużynie drugi oddech i wysłał jasny sygnał selekcjonerowi Nawałce, że wraca do walki o wyjazd na mundial, na który zasłużył jak mało kto. Jest to zawodnik, który z pewnością jest w stanie pomóc Lechowi w walce o tytuł.


foto. Wiktoria Łabędzka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *