Warta Poznań – wicelider i przełamanie

Zdjęcie przedstawiające drużynę Warty oraz Stali na chwilę przed rozpoczęciem meczu.

Przywitanie zawodników obu drużyn. (fot. Wiktoria Łabędzka)

W ciepłe niedzielne popołudnie w ramach 25. kolejki II polskiej ligi w piłce nożnej Warta Poznań podejmowała na własnym stadionie Stal Stalową Wolę. Gospodarze walczyli o przesunięcie się na drugie miejsce w tabeli, goście natomiast o ucieczkę ze strefy grożącej spadkiem. Do zwycięstwa piłkarzy „Dumy Wildy” motywowała jeszcze jedna okoliczność – przedłużająca się zła passa w meczach przeciwko rywalom z Podkarpacia. Ostatecznie, pomimo słabszej drugiej połowy, udało im się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Warta dobrze rozpoczęła spotkanie, stwarzając sobie kilka sytuacji. Goście potrzebowali chwili, aby się przebudzić i dopiero po pięciu minutach od gwizdka sędziego udało im się na dłużej wejść na połowę rywala.

Po niespełna kwadransie groźny centrostrzał oddał ze skrzydła napastnik gospodarzy Przemysław Kita. Piłka wyszła jednak poza pole gry i sędzia podyktował rzut rożny, z którego zawodnicy nie potrafili zrobić pożytku. Później do głosu zaczęła dochodzić Stal, która była aktywniejsza z przodu. Udało im się wyprowadzić niezłą kontrę, a niedługo potem zabrakło centymetrów, aby przyjezdni wysunęli się na prowadzenie. Adrian Dziubiński podał na skrzydło do Szymona Jarosza, a ten zgrał do Adriana Gębalskiego, który dosłownie minął się z piłką.

W 41. minucie sędzia Łukasz Kuźma podyktował rzut karny dla „Warciarzy”. Jego wykonawcą był Artur Marciniak, który strzałem po ziemi, tuż przy lewym słupku bramki, pewnie pokonał Doriana Frątczaka. Przed przerwą gospodarze mieli okazję na podwyższenie, ale została ona zmarnowana.

Pierwsza połowa kilkukrotnie została zakłócona użyciem gwizdka przez kibiców z Podkarpacia, co zaprzepaściło jedną z akcji „Warciarzy”. Przypomnijmy, że takie sytuacje są zabronione i nie powinny mieć miejsca.

Druga twarz Warty

Pomimo agresywnego wejścia w drugą połowę „Stalowych”, początkowo to Warta była stroną przeważającą. Trwało to jednak krótko, gdyż z upływem kolejnych minut goście przejęli inicjatywę. Dośrodkowania i częstsze przebywanie na połowie gospodarzy nie wpłynęło jednak na zmianę wyniku, dzięki czujnej defensywie „Zielonych” i dobrej dyspozycji między słupkami Adriana Lisa. To właśnie on swoją interwencją uchronił ich przed utratą bramki w 72. minucie.

W przeciwieństwie do obrony, ofensywa na tym etapie nie funkcjonowała najlepiej. Co prawda, w drugiej połowie uaktywnił się Krystian Sanocki, jednak po upływie godziny zaczęło brakować mu sił. Podobnie było z Pawełem Picelukim oraz Przemysławem Kitą, którzy w pierwszej odsłonie stwarzali spore zagrożenie pod bramką rywali. „Warciarze” nie potrafili grać z kontry. Zawodnicy zwlekali z podaniem bądź oddawali bezskuteczne strzały. Podobnie było zresztą z gośćmi, którzy szans mieli co niemiara – pomimo przewagi wzrostu nie wykorzystali żadnej z licznych wrzutek, które wędrowały w pole karne w ostatnich minutach meczu. W doliczonym czasie gry zmiennik Mateusz Wypych zmarnował doskonałą sytuację na podwyższenie prowadzenia i uspokojenie gry Warty.

Trenerzy po meczu

Cóż mogę powiedzieć po takim spotkaniu? Gratuluję gospodarzom zwycięstwa, ponieważ zrobili krok w kierunku walki o awans. My jesteśmy zawiedzeni, ponieważ w przekroju tego spotkania na pewno stworzyliśmy kilka sytuacji do strzelenia bramki. Zabrakło odrobiny szczęścia, odrobiny umiejętności. Powinniśmy którąś z sytuacji zamienić na bramkę. Myślę, że w drugiej części staraliśmy się operować piłką, stwarzać sytuację i dość wysoko wyszliśmy do zawodników Warty. Dużo wrzutów, dużo strzałów, ale nic nie chciało wpaść do siatki. (…) Wierzę w ten zespół i myślę, że chłopcy tak samo wiedzą, że mają możliwości dużo większe, aby wygrywać z wyżej notowanymi rywalami – ocenił na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Stali Stalowa Wola Krzysztof Łętocha.

– Narzuciliśmy dobre tempo w pierwszej połowie i cisnęliśmy przeciwnika. Szkoda, że tylko jedna sytuacja skończyła się bramką. Uważam, że w pierwszej połowie przeciwnik nie miał nic do powiedzenia. W tej pogodzie w drugiej zabrakło nam sił, dlatego ona wyglądała, jak wyglądała. Wiedzieliśmy, że przeciwnik musi spróbować strzelić bramkę. Szkoda niektórych kontr, które mieliśmy, ponieważ mogliśmy podwyższyć wynik. Chłopacy dziś koncentrowali się, wyszli, poszli za wynikiem i byli lepsi – powiedział Petr Nemec, trener Warty Poznań.

Zdjęcie przedstawiające trenera Krzysztofa Łętocha oraz trenera Petr Nemec na pomeczowej konferencji prasowej.

Trener Krzysztof Łętocha (w środku) oraz Peter Nemec (po prawej) na pomeczowej konferencji prasowej. (fot. Wiktoria Łabędzka)

Pierwsza oraz druga odsłona spotkania pokazały nam skrajne twarze Warty Poznań. Koniec końcowi udało im się jednak odnieść zwycięstwo, przerywając passę ciągnącą się od sezonu 2008/09, kiedy to po raz ostatni wygrali ze Stal Stalową Wolą, oraz wskoczyć na drugie miejsce w tabeli, wykorzystując potknięcia głównych rywali. Goście nie będą dobrze wspominać tego weekendu, gdyż już tylko trzy punkty dzielą ich od ostatniej drużyny w tabeli.

Warta Poznań 1:0 Stal Stalowa Wola

Bramki: Artur Marciniak (41.)

Kartki żółte: Paweł Piceluk (12.) – Bruno Żołądź (38.), Grzegorz Janiszewski (48.), Szymon Jarosz (76.)

Skład Warty: Lis – Patrzykąt, Dejewski, Kieliba, Kiełb – Marcniak, Grobelny (79. Cierpka) – Janicki – Sanocki (72.Brzostowski), Piceluk (88. Wypych), Kita (82. Żmijewski)

Skład Stali: Frątczak – Janiszewski, Jarosz, Waszkiewicz (87. Żyliński), Mistrzyk, Sobotka, Bukowiec, Żołądź (84. Hirskiy), Trąbka, Dziubiński (61. Stefański), Gębalski

Frekwencja: 450


Tekst pierwotnie został opublikowany na stronie Dogrywka24.


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *