Lider dyktuje tempo

Zdjęcie oficjalnej piłki Lotto Ekstraklasy.

Zmagania o mistrzowski tytuł w tym sezonie przypominają poniekąd pościg łowcy za zwierzyną. (fot.: accredito.com/biuro-prasowe-esa)

Potknięcia na tym etapie sezonu mogą okazać się niewybaczalne. Świadomi tego zagrożenia są równie w Poznaniu, Białymstoku oraz Warszawie. Jedni i drudzy muszą się bacznie pilnować. Jednak to lider narzuca tempo i od jego postawy w znacznym stopniu zależy odpowiedź rywali, czego doskonałym przykładem są dwie minione kolejki.

Poznaniacy nie tak wyobrażali sobie początek decydującej rundy sezonu. Co prawda w głowach kibiców istniała obawa, że Korona może zaskoczyć ich zespół, lecz nie aż tak. Po bezbarwnym meczu gospodarzy, kielczanie zgarnęli trzy punkty. Nad Wielkopolską zgromadziły się ciemne, rozpaczliwe chmury, które zdaje się, miały przynieść deszcz. Ku zdziwieniu bukmacherów w sobotni wieczór wyszło jednak słońce.

Status Quo 

Jagiellonia również w roli gospodarza, po zaciętym meczu uległa Górnikowi. Chwilę później ich los podzieliła Legia, która niespodziewanie oddała punkty gościom z Lubina. Obie drużyny w porażce Lecha upatrywały swoją szansę. W tym zamieszaniu zapomniały tylko o jednym – nie należy wychodzić od potknięcia przeciwnika, a zwycięstwa swojego zespołu.

Zwierciadło

32. kolejka Lotto Ekstraklasy przyniosła nam zupełnie odmienny obraz gry czołówki. Weekend od zwycięstwa nad Zagłębiem – tym samym, które kolejkę wcześniej odebrało punkty Legii – rozpoczął Lech. Lider może i nie zachwycał swoją grą, jednak w ostatecznym rozrachunku liczy się wynik, a ten był dla nich korzystny. Sympatycy „Kolejorza” pewni utrzymania przez ich zespół pierwszeństwa w tabeli mogli z spokojem udać się na niedzielny obiad czy grilla z znajomymi.

Kolejnego dnia białostoczanom przyszło zmierzyć się z Koroną Kielce, która po wtorkowym boju z Arką odpadła z rozgrywek Pucharu Polski. Pierwsza połowa w wykonaniu obu drużyn nie zachwyciła. W drugiej jednak „Złocisto-Krwiści” stopniowo ustępowali Jagiellonii miejsca, co dało jej aż trzy bramki. Gospodarze nie przypominali zespołu, który kolejkę wcześniej odebrał liderowi punkty w Poznaniu.

Samo zakończenie weekendu zwiastowało prawdziwy hit, a mianowicie pojedynek krakowskiej Wisły z Legią. Spotkania te zwykle budziły wiele emocji, jednak wczorajsze… nie porwało. „Biała Gwiazda” nie zawiesiła „Wojskowym” poprzeczki zbyt wysoko, jednak mimo tego po 90. minutach na tablicy wyników widniało tylko 0:1. Co więcej, pomimo gry w osłabieniu, to do gości należały ostatnie minuty spotkania. Wniosek po tych dwóch kolejkach wysuwa się jeden – czołówka, jak jeden mąż. Albo wszystko wygrywa, albo przegrywa.

Zmagania o mistrzowski tytuł w tym sezonie przypominają poniekąd pościg łowcy za zwierzyną. Lech niby ranny, jeszcze kolejkę temu wydawał się łatwym kąskiem dla Legii i Jagiellonii. W amoku zapachu jego krwi, obie nie zauważyły jednak dołu, do którego wpadły, dając poznaniakom szansę zachowania dystansu. Ich koleje spotkanie nie przyniosły oczekiwanego efektu. Kluczowe okażą się zapewne bezpośrednie starcia.


Tekst pierwotnie został opublikowany na stronie Dogrywka24.


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *